Mimo że Targowisko Zieleniak stanowi istotny punkt handlowy na mapie warszawskiej Ochoty, nie zawsze spełnia oczekiwania mieszkańców. Na brak konkurencji wskazuje stosunkowo niewielka liczba sprzedawców, co przekłada się na wyższe ceny produktów. Dodatkowo, utrzymanie tego miejsca generuje wiele problemów, które nieustannie wymagają rozwiązania.

Wspomniany Bazar Banacha, mimo swojej potęgi i zaniedbania, był symbolem przeszłości, który musiał ustąpić nowoczesności. Jednak ta nowoczesność niesie ze sobą pewne trudności – koszt utrzymania wzrasta, a awarie stały się częścią codzienności. Przykładem mogą być drzwi targu, które ciągle ulegają uszkodzeniom. Ostatnio jednak siłowniki te zostały tak skonfigurowane, że otworzenie i zamknięcie drzwi nie wymaga nadmiernego wysiłku.

Na problemy techniczne napotykamy także w kontekście rzutników. Przygotowane do wyświetlania slajdów na ścianach „bunkra”, miały one służyć jako dekoracja podczas obchodów 11 Listopada. Niestety, jeden z nich uległ awarii tuż po naprawie i konserwacji, co wpłynęło na połowiczne udekorowanie frontu targowiska.

Wśród innych niedogodności, warto wspomnieć o nieodpowiednio rozmieszczonych wiaderkach z prądem na dziedzińcu oraz kontenerach ze śmieciami na zewnątrz budynku. Dodatkowo, jeden z kupców zwrócił moją uwagę na szlaban, który od miesiąca jest niesprawny. Pomimo, że jest wykrzywiony w dwóch miejscach, ma za zadanie chronić miejsce przeznaczone do rozładunku towaru. Niestety, kierowcy, którzy opłacają parkowanie, często mają problemy z zajęciem swojego miejsca, które jest niewłaściwie wykorzystywane przez nieuprawnione osoby. To tylko niektóre z problemów, z jakimi muszą się borykać zarówno kupcy, jak i odwiedzający targowisko.